Magia czy Matematyka

Każdy umie liczyć!

W naszym domu Matematyka zajmuje

bardzo ważne miejsce.

(I to nie dlatego, że akurat ja osobiście mam kiedykolwiek i cokolwiek z nią wspólnego, ale może właśnie dlatego, że oprócz mnie, wszyscy moi
najbiźsi zajmują się nią na codzień).

 

Lata temu, kiedy wielkość, grubość

i ilość gromadzonych publikacji

matematycznych z dnia na dzień i z tygodnia na tydzień stale rosła w naszym domu

i zaczęła zagrażać mojemu

"artystycznemu jestestwu",

postanowiłam działać.

 

Ponieważ swoje matematyczne preciosa

ustawiali wszyscy bardzo skrupulatnie w formie

różnej wysokości "słupków", "stożków",

a czasem nawet w skomplikowane budową

piętrowe "piramidy" (w zależności od projektów

szkolnych) i wykorzystywali do tego każde dostępne i wolne tylko miejsca w całym domu,

aby nad sytuacją zapanować, przyszło mi do

głowy kilka różnych możliwości.

 

Mogłam i ja zacząć swoje własne "pomoce"

np. puszki z farbą, czy rulony z płótnem

ustawiać obok, (ale wtedy nie mogłabym pracować), mogłam wszystko spakować

i gdzieś wywieźć, albo . . .

cały dom po prostu . . . zalać wodą . . .

 

W zależności od domowych "nastrojów",

sytuacji i humorów wszystkich domowników

zmieniały się i moje plany.

 

Aż pewnego dnia . . .

zdarzyło się, że popularna wtedy rockowa

grupa zapowiedziała koncert w mieście obok.

Po wielu staraniach, udało mi się zaskoczyć

całą moją ukochaną rodzinę i na ten koncert sprezentować im bilety.

 

I tak . . . na 17 godzin pozostałam w domu

sama i mogłam zrobić co chciałam.

Ale może dlatego, że sukces przyszedł tak

łatwo, a może dlatego, że za zorganizowanie

tego wyjazdu okazano mi niezrównaną dotąd

wdzięczność, już zaraz po wyjeździe moich

bliskich, pierwotne moje plany, z minuty na minutę zaczęły się "minimalizować".

 

Postanowiłam na końcu "tylko" przeorganizować

naszą bardzo obszerną domową bibliotekę.

 

W całym bibliotecznym pokoju

podwyższyłam półki

do samego sufitu,

a na nich dookoła, zaczynając od

samego rogu ustawiłam po kolei

- zebrane spod wszystkich ścian

z całego domu wszystkie

"stożki" matematycznych książek.

 

Czuję Państwa zdziwienie . . .

No cóż . . .

Czas naglił i niedokończenie całej

mojej skomplikowanej akcji mogłoby

spowodować niebagatelne

dla mnie konsekwencje.

A na to pozwolić sobie

nie mogłam.

Nie dość że byłam w całej naszej

rodzinie najsłabszym szachowym graczem,

to nawet trudno mi było

wygrać kiedykolwiek w Backgammon,

nie mówiąc o całkowitym braku

zaangażowania się

z mojej strony w codzienne dyskusje o wyznacznikach, całkach,

rachunku prawdopodobieństwa,

zbiorach,

czy macierzach . . .

 

(Matematyka była dla mnie zawsze

czarną magią, i może dlatego

zostałam ilustratorem.)

 

Czy zauważyliście Państwo jak w przeciwieństwie do książek o sztuce, i fotografice, książki i encyklopedie matematyczne są zawsze

pięknie i luksusowo wydawane?

 

Jak wspaniale wytłaczane są ich tytuły,

jak bogate ich okładki?

 

Tej nocy, ułożone równo, tam bardzo

wysoko, stały dumne i "pyszniły się" ,

przeróżnością kolorów

i kształtów!

- Dobrze, niech się "pawią"

- myślałam.

 

Byłam z siebie zadowolona,

bo i dla moich własnych

książek zostało teraz niespodziewanie

dużo wolnego miejsca.

 

Ostrożnie, uważając aby każda

pozycja była na swoim własnym miejscu

ustawiłam je wtedy wszystkie.

(Od lat miałam swój  tematyczny

i alfabetyczny system aby do każdej książki móc dotrzeć praktycznie po omacku).

 

Czuję Państwa zdziwienie . . .

Czy nie myślicie że w dobrej bibliotece to jest właśnie najważniejsze?

 

Macie Państwo

jeszcze jedno pytanie?

CZY NA KOŃCU WSZYSCY BYLI

SZCZĘŚLIWI?

 

- ABSOLUTNIE!

Nie ma na świecie bowiem

nic lepszego jak dzielić swoje życie

z matematykami!

 

Każdą decyzję wystarczy im tylko

wytłumaczyć

i ująć logicznie.

A jak ja wtedy ujęłam swoją?

 

Powiedziałam,że w "przeorganizacji"

naszej biblioteki,

kierowały mną przesłonki wyłącznie praktyczne.

- "Wy, moi kochani - powiedziałam - jesteście nad wyraz wysocy, dlatego

nie będzie wam trudno sięgać

po swoje skarby wyżej,

a ja tymczasem nie taka szczęśliwa,

bo średniego wzrostu,

no więc trudno już -

łatwiej będzie mi się zginać".

 

P.S.

I kto tu nie lubi logiki?

(Logika, logiką ale do dzisiaj pod swoim

łóżkiem trzymam swój "miłosny talizman".

Może i wtedy mi pomógł . . . ?

 

O tym co oznacza i jak działa - przeczytaj dalej w Blogu. Zapraszam.